Einar – przyszły politolog z Uniwersytetu Warszawskiego
Dziś rozmawiamy z bardzo ciekawym chłopakiem. Einar Jurkiewicz – to zasobnik energii, aktywna, wesoła, myśląca osoba. Pochodzi z Dyneburga i w tym roku dostał się na studia politologiczne w Polsce.
Aleksander Piłat i Einar Jurkiewicz na rozmowie kwalifikacyjnej, sierpień 2007.
– Cześć, Einar! Jaka jest Twój znak rozpoznawczy w Polsce, kim jesteś?
– Jestem Polakiem ze Wschodu.
– Jakie są twoje zainteresowania? Czy trudno jest połączyć je ze studiami?
– Tańczę w zespole tańca ludowego Uniwersytetu Warszawskiego "Warszawianka". Nie jest trudno połączyć różne zajęcia, jeżeli tylko lubisz to, czym się zajmujesz.
– Jakie były najważniejsze etapy twego życia przed rozpoczęciem studiów?
– Polskie przedszkole – polska szkoła – Zespół Tańca Ludowego "Kukułeczka" – egzamin na studia w Rydze – studia na UW...
– Opowiedz, gdzie teraz studiujesz. Jakie są warunki i atmosfera na studiach, jak się czujesz, będąc studentem w Polsce?
– Studiuję na Uniwersytecie Warszawskim, czuję się pełnoprawnym studentem, mieszkam w akademiku niedaleko centrum. Stosunek do nas oraz wymagania są takie same, jak wobec studentów z polskim obywatelstwem. Ale mamy wielki plus, znając języki oraz realia wydarzeń na Wschodzie.
– Politologia – to ważny kierunek? Czy potrzebni są specjaliści z politologii?
– Wiem, że mogą pracować w dziennikarstwie, w organizacjach międzynarodowych, ekonomicznych. Również w ambasadach.
– Niezły wybór. Chyba jako politolog też odpowiedziałabym tak samo... Co oznaczają dla Ciebie te studia?
– Są następnym odpowiedzialnym etapem w moim życiu, poznaję wiele nowego, patrząc na swój kraj z daleka.
– Dlaczego wybrałeś właśnie ten kierunek, tę uczelnię?
– Interesowała mnie polityka, jestem pochodzenia polskiego, zawsze chciałem studiować w Polsce, jak starsi koledzy.
– Czy trudno było zrealizować ten cel?
– Najważniejszym momentem był egzamin w Rydze oraz rozmowa kwalifikacyjna na Wydziale Nauk Politycznych. Miałem rok na przygotowanie – wszystko albo nic...
– Czy jest tak, jak to sobie wyobrażałeś? Nie żałujesz?
– Bardzo tęsknię za domem, ale nie żałuję swego wyboru, aby kształcić się w Polsce:
"...Zielona Łotwa, to jest mój dom
Tu pachną lasy ze wszystkich stron
Szum fal Daugawy, koi ze snu
Kraj lat dziecinnych mam właśnie tu..."
– Wspaniale... Czy Polska jest teraz taka sama, jak wcześniej, kiedy wyjeżdżałeś na warsztaty, szkolenia, imprezy? Jest równie gościnna?
– Zawsze była i jest taka. Poznałem ją z wyjazdów na festiwale folklorystyczne oraz teraz – goszcząc u swoich byłych nauczycieli z Polski, którzy pracowali w szkole w Dyneburgu. Bardzo im dziękuję. Pozdrowienia dla Pani Marty Sołdaj. Nic by się nie udało bez niej i innych drogich mi ludzi...
– Opowiedz o innych studentach, którzy uczą się razem z tobą. Z jakich państw pochodzą, czym się zajmują?
– Sporo jest ich z Litwy, dwóch z Białorusi. Niektórzy są w związku kresowiaków "SMOK". Też tam działam...
– Jak zawsze działasz... Jakie masz plany na przyszłość, po ukończeniu studiów?
– Dokładnie jeszcze nie wiem, ale zawsze chciałem działać na niwie stosunków polsko-łotewskich.
– Myślę, że w przyszłości te stosunki znajdą się w dobrych rękach. Jakie jest Twoje motto życiowe?
– Inne kraje poznać wypada, swój trzeba znać koniecznie.
– Dziękuję bardzo.